ONLY BIO, Hair Balance - booster, szampon balansujący i odżywka proteinowa

Opakowania i zapachy wielu z tych produktów są kuszące. Widać je z daleka na półce w drogerii, często w dobrych cenach i z dobrymi składami. Skusiłam się zestaw produktów teoretycznie skierowany do mojego typu skóry głowy i włosów - oto, co mogę powiedzieć na ich temat po zużyciu wszystkiego, co na zdjęciu ;)

Zacznę w kolejności, jaka jest powszechnie znana podczas higieny mycia włosów. Choć dla zwolenniczek systemu OMO, powinnam zacząć inaczej ;) nie ważne, jedziemy. 

SZAMPON BALANSUJĄCY do przetłuszczającej się skóry głowy


Zapach malinowy bardzo chemiczny, konsystencja nieco wodnista. Na mycie włosów i głowy muszę wycisnąć ok. 5 pompek, żeby szampon się dobrze spienił i dostatecznie mył. A że stosuję zasadę dwukrotnego oczyszczania, to łatwo obliczyć, że niestety zaczynamy mieć tutaj problem z wydajnością ;)
O ile uczucie czystości skóry głowy zaraz po zabiegu jest ok, to niestety włosy wołają o natychmiastowe nawilżenie. Nie uważam tego akurat za minus - uznaję to za normę przy szamponach mocno oczyszczających.
Sam szampon niestety nie zbalansował ph mojej skóry, nie spowodował zmniejszenia potliwości i przetłuszczania się. Niestety, głowa do mycia nadaje się niemalże codziennie.
Ogólnie cieszę się, że to już za mną ;)

ODŻYWKA PROTEINOWA 


Produkt o słodkim zapachu, konsystencja typowa dla odżywek. Mam włosy szybko przetłuszczające się, co niestety ten kosmetyk nieco przyśpiesza. 
Mam wrażenie, że tego rodzaju odżywka nie sprawdza się zbyt dobrze na takich włosach, jednak zużyłam całą tubkę. A to ze względu na to, że wspaniale pomagała rozczesywać włosy. 
Moje są cienkie i za każdym razem, podczas mycia, bardzo się plączą. Ten produkt sprawiał, że rozczesywanie na mokro szło gładko i bezboleśnie.
Przyjęłam taktykę, aby nakładać minimalną ilość odżywki na końce, choć i tak podczas czesania część produktu lądowała bliżej skalpu ;) Czasami też omijałam tę konkretną odżywkę i sięgałam po inną, i tak na zmianę. 
Uważam ten produkt za warty uwagi, być może jeszcze się na niego skuszę, choć mam wątpliwość, czy więcej składników proteinowych jest odpowiednia dla moich włosów - czas na zmianę :)

WCIERKA BOOSTER intensywnie pobudzająca


Wcierka o intensywnym, malinowym zapachu. Bardzo przyjemna w użyciu, nie podrażnia skóry mimo alkoholu w składzie, aplikator dobrze dozuje produkt. 
Po ponad miesiącu używania, stosowaniu wcierki po każdym myciu, zauważyłam zdecydowanie szybsze odrastanie już wyrośniętych włosów. Nie zauważyłam jednak nowych "baby hairów", zwłaszcza w okolicach skroni, gdzie najczęściej takowe się pojawiają, nie zauważyłam też zatrzymania wypadania włosów. Ich utrata przez cały okres użytkowania była niezmienna.
Ostatecznie jestem zadowolona z efektów tej wcierki - podoba mi się też łatwość aplikacji specyfiku, a także brak negatywnych wpływów na skórę głowy (nie przesusza, nie powoduje wyprysków), a tprzede wszystkim to jak wpływa na porost włosów.
Jednocześnie muszę zaznaczyć, że nie jestem zbyt wymagająca, jeśli chodzi o tego typu produkty, ponieważ uważam, że kondycja włosów i wzrost nowych cebulek jest silnie związana z naszym stanem zdrowia.


Na koniec dodam jeszcze, że nie jestem typem 'włosomaniaczki". Lubię po prostu testować kosmetyki. Czy te produkty były warte wydanych pieniędzy? Poniekąd ;)
Szampon, który w moich myślach był idealny w trakcie zakupu, okazał się najsłabszym ogniwem.
Odżywka przeciążała moje włosy, ale cudownie ratowała je przed wyrwaniem ich w trakcie rozczesywania - sprawdziła się wybawiająco :)
Wcierka okazała się najbardziej mi odpowiadająca, choć miałam co do niej najmniejsze oczekiwania :)

Składy wszystkich tych produktów są rzeczywiście zacne, zapachy - kwestia gustu. Dostępność i cena w drogerii zachęcające. 

Prawdopodobnie sięgnę po jeszcze niejeden produkt tej serii kosmetyków do włosów, bo tak już mam - nie zniechęcam się.

Macie swoje zdanie na temat tych produktów?
A może macie coś innego do polecenia? 

Dajcie znać :)
An.


Post a Comment

Sprawdź!